ocena
5.00
Spectre

Zawiedziony i trochę oszukany. O tak właśnie się poczułem się po opuszczeniu sali kinowej. „Spectre” to średni film akcji z ogromnym budżetem reklamowym, który skutecznie nakręcał widza od ładnych paru tygodni.
No i doczekaliśmy się premiery światowej, ogromny zachwyt widzów, recenzentów i krytyków filmowych. Słyszymy i czytamy, że to najlepsza część Bonda, a Daniel Craig to najlepsze wcielenie 007 od początku świata. Ciężko nie dać się nabrać, bo przecież większość nie może się mylić (hehe) no i sam New York Times pieje z zachwytu, więc to musi być hit! Do kina szedłem na pewniaka, że to będzie dobrze spędzony czas i nie będę kręcił nosem bo to przecież kolejna przygoda z Jamesem Bondem! Ehhh...

Co mnie najbardziej rozczarowało na seansie? Otóż brak większych emocji i rozmachu. Bo właśnie tego oczekiwałem pamiętając dokładnie poprzednie tytuły z J.B..
Emocji nie było prawie w ogóle (prawie, bo na przykład podczas torturowania Jamesa miałem jednak spocone dłonie), a to bardzo źle dla filmu akcji. Dobrym przykładem może być pościg samochodów. Rewelacyjne sportowe super auta, piękna sceneria (ulice Rzymu), ale same sceny tzw. akcji to przeciętniaki. Ten pierwszy niby uciekał, a ten drugi niby go gonił. Ale jednak daje się odczuć i zauważyć, że ten drugi nie chciał go jednak dogonić, a chciał jedynie tylko pojeździć za nim by mieć dobre ujęcia w kamerze dla siebie i swojego auta :/ Sami zobaczycie, nuda jak flaki z olejem. W zestawieniu z na przykład leciwym „Roninem” z 1998 roku, „Spectre” pod kątem pościgu wypada tak biednie, że wierzyć się nie chce, a te filmy dzieli 17 lat!

Rozmach to kolejne moje oczekiwania z uwagi na całą serię o Bondzie. Gdy przypomnę sobie na przykład sceny z „GoldenEye” i szturm Jamesa czołgiem po Moskwie lub pościg na lodowisku w „Śmierć nadejdzie jutro” albo akcje z łodzią podwodną w „Świat to za mało” to wiem czym jest rozmach zapadający w pamięci. Ale „Spectre” prawie nie posiada takich scen (pierwsze 10-15 minut filmu jest wyjątkiem). Poza akcją w Meksyku, nic tam na mnie nie zrobiło wrażenia i nie będę po miesiącach czy latach wspominał super scen bo ich nie było. A oczekiwania od samego początku filmu są ogromne bo z biegiem czasu dowiadujemy się z jak ważnym i znaczącym zbirem mamy do czynienia i jak ogromne znaczenie dla tej części i poprzednich ma ten czarny charakter. I widz myśli sobie „O cholera, to będzie na pewno lepsze niż wszystko inne co widziałem, przecież chodzi o bossa wszystkich bossów!”. A okazuje się, że nadzieje są płonne bo jest po prostu marnie i nic nowego, zaskakującego nie zobaczymy. Widz pomyśli najwyżej „To już było!” i tyle.
Ehhh... szkoda, bardzo szkoda. Bo to przecież sam James Bond, a na kolejnego musimy poczekać pewnie ze dwa lata. „Spectre” poległ i ani Craig, ani Belluci, ani Waltz (tak w ogóle to przeciętna rola) ani Fiennes tego nie byli w stanie zmienić. Bo scenariusz wybitny sam w sobie nie był, a akcja w filmie akcji jest na naprawdę średnim poziomie. Ehhh...

Autor: Bartosz Studenny

OCENA AUTORA: 6,5/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 5



Komentarze do filmu:
Pasek komentarzy top

Nuda, nuda., nuda.

Pasek komentarzy top

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.