„Aurora” - film reż. Cristi Puiu z 2010 roku. Film trwa trzy godziny. Jest linearnym zapisem jednego czy dwóch dni z życia czterdziestodwuletniego człowieka. Nie wiemy o nim nic. Nie ma żadnego zabiegu wprowadzającego nas w wydarzenia. Nie ma na początku retrospekcji która wraz z dalszym biegiem akcji pozwoli w lot zrozumieć intencje twórcy. Nie ma praktycznie muzyki, która stopniowałaby napięcie i wskazywała iż za chwilę coś się wydarzy. Nie ma w końcu bogatej warstwy słownej, która jest ważną częścią obrazu. Swym tempem film kojarzy mi się z „Między słowami”Sofii Coppoli. W jej filmie dialogi głównych bohaterów wprowadzają nas w kino filozoficzne. Kino słowa.