Reżyser/scenarzysta Tom Gilroy lubuje się w tematach kryminalno-szpiegowskich. Pokazał już nam wcześniej swój kunszt w trylogii Jamesa Bourne'a czy też produkcji "Michael Clayton". Widzowie poznali się na Gilroyu z tej lepszej strony, więc kolejny film tego Pana był oczekiwany z optymistycznym nastroju.
Kwietniowa premiera kinowa, ani nas nie rozczarowała, ani nie porwała. Film został obejrzany, wnioski wysnute, czekamy na następny.
A o czym film opowiada? Główni bohaterowie to para szpiegów wielkich korporacji: Claire (Julia Roberts) oraz Ray (Clive Owen). Pomimo tego, że pracują w konkurencyjnych firmach, zakochują się w sobie od pierwszego spotkania. Teraz muszą wybrać pomiędzy karierą, ogromnymi pieniędzmi, a uczuciem jakie ich łączy.
Co się rzuci w oczy każdemu to trochę pogmatwana fabuła oraz czas filmu. O ile fabułę można zrozumieć po głębszym zastanowieniu to 120 minut już się ciężej przyswaja. Na film kryminalny, gdzie akcja nie porywa, to wg mnie trochę za długo i jest to minusem tej produkcji. Czasem odczuwamy po prostu nudę i odchodzimy myślami poza ekran, a to nigdy dobrze nie wróżyło.
Mocną za to stroną jest gra aktorów. Osobiście bardzo lubię Owena i Wilkinsona, więc z zadowoleniem oglądałem warsztat aktorskich tych panów. Oczywiście Roberts to też wysoka półka, ale... to w końcu moja recenzja i Julię stawiam szczebel niżej.
W ogóle uważam, iż Tom Wilkinson to niedoceniany aktor Hollywoodu i mam nadzieję, że jeszcze ktoś mu podaruje rolę pierwszoplanową, gdzie będzie mógł zabłysnąć.
Nie ma co jednak ukrywać, główne atuty tego filmu to właśnie praca aktorów i Pan Gilroy powinien im mocno dziękować.
Do końca wahałem się z oceną, jednak przecież żadna to klapa ani tragedia jakaś, zatem polecam osobom, których nie męczy myślenie.
OCENA: 7/10
Zdjęcie: Wikipedia
Komentarze do filmu:
Nuuuuuda, trzy podejścia do filmu i nadal nie skończyłam go oglądać.
Najlepiej to zagrala to wydymana laska z pubu:D
Dodaj nową odpowiedź