Oglądając pierwszą część uśmiałam się do łez i umierałam z ciekawości jak ten film się skończy, śmiało mogę powiedzieć, że była to najlepsza komedia roku i jedna z lepszych jakie widziałam kiedykolwiek. Gdy dowiedziałam się, że kręcą Hangover Part II z niecierpliwością czekałam na premierę. Niestety, początek bardzo mnie rozczarował, był dokładną kopią części pierwszej, więc bardzo zawiedziona wyłączyłam film po 20 minutach. Tydzień później włączyłam go ponownie, głównie z nudów i obejrzałam do końca. I w sumie nie było tak bardzo źle…
Reżyser/scenarzysta Tom Gilroy lubuje się w tematach kryminalno-szpiegowskich. Pokazał już nam wcześniej swój kunszt w trylogii Jamesa Bourne'a czy też produkcji "Michael Clayton". Widzowie poznali się na Gilroyu z tej lepszej strony, więc kolejny film tego Pana był oczekiwany z optymistycznym nastroju.
Kwietniowa premiera kinowa, ani nas nie rozczarowała, ani nie porwała. Film został obejrzany, wnioski wysnute, czekamy na następny.
A o czym film opowiada? Główni bohaterowie to para szpiegów wielkich korporacji: Claire (Julia Roberts) oraz Ray (Clive Owen).