Coraz częściej w kinie - zwłaszcza amerykańskim- pojawia się tendencja na przenoszenie komiksu na ekran. Czasem jest to udana próba, a czasem nie. Dlatego też z dużym sceptycyzmem zasiadłam do oglądania filmu „Sin City. Miasto grzechu” Roberta Rodrigueza. I muszę przyznać, że byłam zaskoczona.
Reżyser/scenarzysta Tom Gilroy lubuje się w tematach kryminalno-szpiegowskich. Pokazał już nam wcześniej swój kunszt w trylogii Jamesa Bourne'a czy też produkcji "Michael Clayton". Widzowie poznali się na Gilroyu z tej lepszej strony, więc kolejny film tego Pana był oczekiwany z optymistycznym nastroju.
Kwietniowa premiera kinowa, ani nas nie rozczarowała, ani nie porwała. Film został obejrzany, wnioski wysnute, czekamy na następny.
A o czym film opowiada? Główni bohaterowie to para szpiegów wielkich korporacji: Claire (Julia Roberts) oraz Ray (Clive Owen).