Gdyby ktoś mi teraz przystawił pistolet do głowy i powiedział, że mam tylko dwa wyjścia: albo oglądnąć raz jeszcze "Exam" albo wycinać z papieru konfetti na wszystkie bale karnawałowe w tym roku, to bym z zapałem chwycił za nożyczki. Pomimo tego, że miałbym w ręce ostre narzędzie to wbrew pozorom byłoby to dla mojego zdrowia bezpieczniejsze jak przyswojenie tego nieszczęsnego filmu ponownie. Inaczej tego określić nie jestem w stanie, zmarnowałem czas i jedyną moją misją w tym momencie jest uratować Wasz czas. Zaufacie mi?

"Exam" przypomniał mi od pierwszych chwil film "Cube", który z tego co pamiętam był dość oryginalnym dziełem ekipy z Kanady. Podobieństwa są takie, że mamy do czynienia z grupką obcych dla siebie ludzi, którzy znajdują się w jednym pomieszczeniu i teoretycznie nie mogą go opuścić a wszystko jest uknute przez jakąś tam wielką i tajemniczą korporację. Bohaterowie "Exam" mają do rozwiązania test, który jest dla nich bardzo ważny bo zadecyduje o przyszłości w trudnych czasach w jakich obecnie żyją. Dowiemy się o tym dość szybko i naprawdę nic przed Wam nie odkrywam. Nie mam takiego zwyczaju.

Powiem szczerze, że najgorszą bolączką jest zakończenie filmu, czyli rozwiązanie całej zagadki i sensu tej zbieraniny ludzi z indywidualnymi problemami. Przyznam, że byłem przez cały czas ciekawy jaka jest odpowiedź na zadane pytanie, ale gdy ją poznałem to w mgnieniu oka wszystko co reżyser nam pokazał okazało się sporym niewypałem. Lont palił się kilkadziesiąt minut a kiedy iskra była tuż przy ładunku po prostu zgasła. Czyli cała akcja pod kryptonimem "Exam" dostała status niezrealizowanej.

Pomysł na film może i ciekawy ale na pewno nie jest oryginalny. Wspomniany przeze mnie "Cube" i kilka innych tytułów przerabiało już podobną fabułę. Sytuacja w której znaleźli się główni bohaterowie powiem nawet, jest realna, jednak zachowanie tych osób to już co innego. Wymyślają takie dziwne teorie i mają takie abstrakcyjne pomysły na wyjście z panującej sytuacji, że cała historia na tym cierpi, traci na wiarygodności. I dodam jeszcze, że warsztat aktorski większości z nich to chyba 1 rok studiów na kierunku aktorstwo (szczególnie gość zwany "Brązowym").
Thriller powinien wzbudzać między innymi uczucia niepokoju i troski o bohaterów. Ja nic takiego nie odczułem, gdyż o kogo tu się troszczyć jeśli tytułowy egzamin może się skończyć dla każdego z nich gdy tylko wyjdą z pokoju. Jak napisałem wcześniej gnębiła mnie tylko ciekawość dotycząca zakończenia i nic więcej, a zakończenie jak już wiecie zawiodło. Zatem jeśli emocje, które powinny towarzyszyć thrillerom poległy to jak mogę ocenić ten film pozytywnie?

Autor: Bartosz Studenny

OCENA: 4/10

Zdjęcie: Wikipedia