Zapaśnik - The Wrestler

Gatunek : dramat
Rok produkcji : 2008
Aktorzy : Mickey Rourke
10.09.2009
przez Bartosz Studenny
ocena
7.83
Zapaśnik - The Wrestler

Po pierwsze Mickey Rourke, po drugie Mickey Rourke, a po trzecie Guns N' Roses. I tak właśnie zapamiętałem film "Zapaśnik" w reżyserii Darrena Aronofskyego. W polskich kinach, film będzie wyświetlany 20 marca i nie wiedzieć czemu, "The Wrestler" miał mały poślizg w porównaniu do USA, bo aż ponad pół roku. Takie opóźnienia są jak najbardziej jasne przy tanich produkcjach, filmach klasy B, ale dlaczego przy tytule, który dostał Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji za najlepszy film?

A co do tanich filmów, to szczerze powiedziawszy, to pojęcie nie jest całkiem obce "Zapaśnikowi". Twórcy filmu mieli bardzo mały budżet do wykorzystania i często musieli improwizować, ponieważ koszty nie pozwalały na zamykanie lokacji, opłatę statystów czy angażowanie wielu aktorów. Na przykład scena nakręcona w hipermarkecie, ukazuje nam obywateli USA, którzy po prostu przyszli na codzienne zakupy i zgodzili się na nakręcenie. O dziwo pomył był trafiony, ponieważ te sceny nie wypadają sztucznie.

Właściwie realizm to ważny element "Zapaśnika". Ta dramatyczna opowieść jest dla widza bardzo wiarygodna, więc przeżywamy tę historię do samego końca. Co więcej utożsamiamy samego Rourka z postacią, którą gra, ponieważ jego życie w świecie Hollywood również w ostatnich latach nie było usłane różami. Podobne problemy związane z wiekiem oraz niemożliwością przystosowania się do nowych wytycznych spotkały aktora w życiu osobistym. Ale zostawmy na chwilę samego Rourka. O czym opowiada film?

Randy "The Ram" Robinson (Mickey Rourke) był kiedyś znaną gwiazdą wrestlingu. 20 lat temu był kimś, dziś jest zmęczonym, zniszczonym przez życie (nosi aparat słuchowy) zapaśnikiem, który stara się zarabiać na życie uczestnicząc w drobnych pokazach wrestlingu, w mało znanych miejscach. Na jednej z takich walk, Randy dostaje zawału i w szpitalu dowiaduje się, że musi skończyć z zapasami, w przeciwnym wypadku źle się to dla niego skończy. Randy zamierza zmienić swoje życie, ale jest to bardzo skomplikowane, jak na prawdziwy dramat przystało.

Gdyby nie Mickey Rourke to film stał by się przeciętną produkcją. Mickey dźwiga na swoich barkach niemal cały ciężar tego nieprzeciętnego filmu. Tutaj warto wspomnieć, iż kandydatem nr 1 do tej roli był Nicolas Cage, a kandydatem nr 2 Sylvester Stallone. Na szczęście nic z tego nie wyszło. Dlaczego na szczęście? Otóż Cage ostatnio niczym nas nie zachwyca, a Stallone to przecież Rocky, nie chcemy aby na ringu kojarzył nam się z kimś innym. Ostatecznie rolę dostał niedoceniany wcześniej Rourke i film stał się światowym hitem. I właśnie dla samego głównego bohatera, warto wybrać się do kin. Ta rola, choć bardzo dobra, raczej oscarowa nie jest, ale nominacja do statuetki Oscara dla najlepszego aktora, jest jak najbardziej zasłużona. Nie wiem niestety czy Sean Penn słusznie dostał statuetkę za rolę w filmie "Obywatel Milk", ale znając zdolności aktorskie Penna to zapewne tak właśnie było.

I na koniec wspomnę o piosence, która leci w tle, gdy Randy wbiega na ring. Jest to świetny kawałek Guns N' Roses pod tytułem "Sweet Child o'mine". Przyznam szczerze, iż wcześniej nie zwracałem uwagi na ten utwór, ale po tym filmie po prostu zachwyciłem się nim. Dlatego właśnie uważam, że na film koniecznie trzeba się wybrać ze względu na udany powrót Mickeya i udział grupy Guns N' Roses.

OCENA: 8/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 7.8



Komentarze do filmu:
Pasek komentarzy top

Sean Penn slusznie dostal statuetke Bartoszu, poniewaz w "Milku" zjada swoja rola Rourka, i to co, ze jest przesyt na granie geja, to co, ze to najtrudniejsze wyzwanie. "Milk" jest szerszy plastycznie, bogaty w prawie kazdej kwestii, od ukazania szczerej biografii, po cala wynioslosc osoby Harveya Milka, montaz i kadry.
Rourke zagral ok, pod wzgledem emocji, bardzo dobrze tez odnalazl sie w tej roli, jednak sama tresc niczym konkretnym nie imponuje, wiekszosc moralow opiera sie tam na holylodzkim banale, zbyt natretnym slodzeniu, jak poczujesz bol glownego bohatera, mozesz nazwac sie cierpiacym werterem, gdy wspolczujesz i placzesz jak Randy. Zawiodlem sie na Aronofskym, bo wczesniejsze "Zrodlo", "Pi", "Requiem...", chociaz roznia sie czasem produkcji, bylo znakomitym wywazeniem tresci, wiecej konkretow niz opieranie sie na bylejakim patosie. Za sama role Rourke'a ocenilem film na bardzo slabe 6/10, "Milk" jest u mnie o pietro wyzej, 7/10, a dlatego, ze bardziej przekonal mnie Van Sant, niz butwiejacy Aronofsky, ktory nie ma juz pomyslow na dobry film, dramat, historie.

Pasek komentarzy top

kawal kapitalnego kina nie dla kazdego osobiscie polecam serdecznie siedzialem bezruchu z otwarta buzia przez caly film

Pasek komentarzy top

Prawda jest taka,ze koles sam jest sobie winien. Prze***bał sobie zycie i ktos ma mu wspolczuc? No sorry... Rola Rourka calkiem w porzadku, ale historyjka w ogole mnie nie ruszyla.

Pasek komentarzy top

Jako kobieta powiem, że niestety ale odrazą napawało mnie wbijanie sobie zszywek w ciało albo kłucie widelcem. Wstrętne.
Inne wątki bardzo wzruszające, pokazujące codzienne dramaty zwykłego człowieka.
Polecam dla mężczyzn albo kobiet o mocnych nerwach;)

Pasek komentarzy top

a'la pierwsza połowa Rocky 4 - i dobrze! ogląda się świetnie, Rourke - wiadomo - bomba, zdjęcia cacy.. Przyszło mi 'przypadkiem' 2 razy oglądać i kurcze no bez nudy ;)

Pasek komentarzy top

recenzja oddaje w 100% rzeczywistość. Rourke i G`n`R - teraz tego kawałka muszę posłuchać codziennie

Pasek komentarzy top

smutny film:( płakałam;P

Pasek komentarzy top

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.