Francusko - kanadyjski mini serial nastawiony głównie na akcję. Tak można określić "XIII: The Conspiracy", tytuł, który ma swoje korzenie w komiksie. Twórcy uraczyli nas dwoma częściami , które mają po 120 minut, więc jeśli ktoś ma zamiar obejrzeć je za jednym razem, proponuję zaopatrzyć się w talerz kanapek i coś do popicia.

Na brak seriali na poziomie nie możemy tak naprawdę narzekać. Amerykanie wciąż produkują coraz ciekawsze seriale, które w kolejnych seriach i tak stają się totalnym szambem, ale początki mają zazwyczaj udane. Wymienię np. serię "Prison Break" czy "Lost". Póki co nie wiadomo czy "XIII: The Conspiracy" będzie miał kolejne części, ale raczej możemy się tego spodziewać.
Co ciekawe, w serialach coraz częściej pokazują się znani i lubiani aktorzy, a za przykład mogą posłużyć role w jakie wcielili się Stephen Dorff czy Val Kilmer. Dorff nie wypadł jakoś rewelacyjnie w swojej roli, ale Kilmer to już totalna pomyłka. Gdzie się podział kunszt tego aktora? Nigdy nie zapomnę jego roli w genialnym "Tombstone", ale niech on przestanie psuć swojego wizerunku.

Zatem co w filmie zobaczymy? Przeciętną grę aktorów (prócz Stephena i Vala kilka znanych twarzy), patetyczne mowy, prosty jak parasol scenariusz (wstawki wyjaśniające coś co i tak jest dla nas jasne po prostu irytują, nie jesteśmy w USA) i słabo budowane napięcie. Nie wiem czy zwrócił bym uwagę na tą produkcję, jeśli nikt mi znany by w nim nie grał. Szczerze mówiąc obejrzałem ten film dla samego Kilmera bo po prostu lubię typa. Inna sprawa, że Kilmer pokpił sprawę i zjawił się w filmie ,aby zarobić kilka dolców. Zrozumiałe.

Przeciętniak jakich wiele. Nie polecam bo nie ma w sumie czego. Jeśli zostaną nakręcone kolejne części, to ja odpadam. Nie dam się wciągnąć w tasiemca, który żeruje tylko i wyłącznie na naszej ciekawości.

OCENA: 6/10