Wybierając ten film nie wiedziałem, czego się po nim spodziewać. Po zapoznaniu się z plakatem reklamującym kinową adaptację książki Jeffa Kinney’a o tym samym tytule miałem przeczucie, że film nie trafi w moje gusta i jest raczej przeznaczony dla rodziców chcących miło spędzić czas w towarzystwie swoich „cwaniaczków”. Jak się później okazało intuicja mnie nie zawiodła.
Greg Heffley wraz ze swoim przyjacielem Rowley’em trafia do gimnazjum. Całkiem nowy świat budzi w nim wolę walki, chłopak chce zapisać się złotymi literami w szkolnym roczniku. Szybko jednak dostrzega, że w nowym otoczeniu rządzą silniejsi i dojrzalsi rówieśnicy. Pełen determinacji nie zamierza stać w cieniu i wszelkimi sposobami walczy o sławę.
Za wszelką cenę nie chce również wystawić się na publiczne pośmiewisko w tym celu próbuje zmienić swojego przyjaciela i zgrywa dojrzałego ucznia. Ku jego zdziwieniu to właśnie Rowley zostaje doceniony przez pozostałe dzieci. Przyjaciel, który według Grega nie dorósł do gimnazjum zaczyna budzić zachwyt wśród kolegów. Pozycja outsidera rodzi w głównym bohaterze frustrację. Po tym jak chłopak nie chce przyznać się do błędu i zrzuca winę na towarzysza zabaw pękają silne fundamenty przyjaźni. Jak przystało na film o młodzieńczych relacjach z czasem wszystko ulega poprawie i kończy się oczekiwanym happy endem.
Po obejrzeniu tej komedii familijnej stwierdzam z czystym sumieniem, że główny bohater nie był tytułowym cwaniaczkiem. Nie wyróżniał się niczym szczególnym, no może niski wzrost i cherlawa postura zasługują na wyróżnienie. Młodzi aktorzy wcielający się w role dwójki przyjaciół zagrali bardzo przyzwoicie. Dużą zasługą dobrej kreacji był fakt, że w pewnym sensie mieli okazję zagrać samych siebie i doskonale wiedzieli, co czuje dziecko zmieniające troskliwą matkę podstawówkę na szorstkiego wujka, jakim było z pewnością gimnazjum. Film w dobry sposób ukazuje pierwszy skok w dorosłość i nie nudząc widza pokazuje jak najmłodsi radzą sobie w czymś głębszym niż brodziku.
Ostatnimi czasy trafiam zbyt często na produkcje, której targetem nie jest zwyczajny młody człowiek. Czasami fajnie jest odpocząć i na nowo przeżyć trudy szkolnych dni. Jak widać nie jest mi to jeszcze dane. „Dziennik cwaniaczka” dostaje u mnie mimo wszystko mocne 5/10. Jeśli jesteś zapracowanym rodzicem i nie wiesz jak spędzić czas z własnym dzieckiem, jeśli chcecie wybrać się do kina i marzysz by nie zasnąć w połowie seansu to ten film jest właśnie dla was. Podczas gdy Ty będziesz odpoczywać z uśmiechem na twarzy Twoja pociecha obejrzy coś, co z pewnością ją zainteresuje.
Autor: Mateusz Stachurski
OCENA: 5/10
Zdjęcie: Wikipedia
Komentarze do filmu:
fajne
Taki tam niedzielny filmik. Dla dzieciaków.
Dodaj nową odpowiedź