Czarna śmierć

Gatunek : dramat / horror
Rok produkcji : 2010
ocena
4.60
Czarna śmierć

Christopher Smith w 2004 r. nakręcił film (Lęk) ujmujący na sposób poetycki m.in. badanie ginekologiczne maczetą. Zaszczyciła nas wtedy swą obecnością na planie gwiazda niemieckiej sceny Franka Potente. Film wypadł średnio, mimo, że dobrze wypadały w nim flaki z rozciętych powłok brzusznych. W 2010 Smith złapał za kamerę już któryś raz. Niestety film, który stał się dzieckiem jego trędowatego umysłu, nie zaskoczył. Ale od początku…

Rzecz dzieje się w zadżumionej Anglii w roku 1348. Trup pada gęsto tak od choroby, jak i od francuskich mieczy (trwa wojna stuletnia). Nasz główny bohater Osmund, nowicjusz w klasztorze, nie jest taki święty jak by się wydawało. Spotyka się po kryjomu z kobietą, w celach, rzecz jasna, cielesnych. Wydaje się, że do zakonu Osmund udał się jedynie dlatego by uchronić się przed dżumą… Nadejdzie jednak czas próby. Oto pewnego zadżumionego poranka klasztor odwiedza dość specyficznie usposobiona drużyna rycerzy. Mają oni za zadanie zająć się wioską, którą w pewnych środowiskach nazywa się sanktuarium. Leży ona na bagnach. Oczywiście rycerze sami nie trafią więc ktoś musi poprowadzić ich za rączkę. Osmund czuje, że to znak od Boga (wcześniej do lasu niedaleko bagien odesłał swoją lubą) i zgłasza się na ochotnika. Po krótkich wyjaśnieniach okazuje się, że rycerze – inkwizytorzy wiele już widzieli, wiele zwiedzili a także wiele mieli w łóżku i to nie tylko kobiet. Do sanktuarium zaś nie wybierają się dla celów towarzyskich, lecz jak na trudne czasy przystało, po to by wyrżnąć wioskę. Ma tam bowiem mieszkać nekromanta, który ożywia zwłoki, taki niby zombieman. Skąd te domniemania? Otóż w sanktuarium nie zawitała jeszcze czarna śmierć…

Fabuła nie jest skomplikowana. Jesteście zdrowi więc spółkujecie z szatanem, w takim razie was zabijemy bo dla grzeszników nie ma przebaczenia, a grzechy oczyści tylko ogień. Przesłanie jak z Imienia róży. Niestety do Eco Smithowi daleko. Wydawać by się mogło, że reżyser jest nawiedzonym katolikiem, żyjącym jeszcze w średniowiecznych przekonaniach o słuszności teocentryzmu. I właśnie o to w tym filmie idzie! Smith bardzo wyraźnie oddaje w swym obrazie realia epoki. Epidemia dżumy jest bardziej obrzydliwa niż u Camusa. Rycerze przypominają raczej don Kichotów, choć zdecydowanie bardziej brutalnych. Inność rodzi złość, że już nie wspomnę o kobietach, które w wiekach średnich uznawane były za oblubienice szatana.

Dzięki tym stereotypom przedstawionym bardzo wyraźnie na srebrnym ekranie czuje się ten klimat, klimat ciemnych, bogobojnych umysłów. By film zrozumieć widz musi spełnić jednak pewien warunek, otóż nie może patrzeć na utwór Smitha z dzisiejszej perspektywy, a to wymaga myślenia. Lubię takie filmy. Nie może być jednak za słodko. Minusy to: zbyt prosta fabuła, krajobraz czasem jak z Tolkiena i sztampowość postaci. I jeszcze jedno, Czarnej śmierci nie możemy wrzucić do worka z horrorami. To raczej brutalny historyczny dramat. Nie ma tu bowiem strachu, jest tylko trochę nekromancji, jest też bajkowość. Ten miszmasz wychodzi na ze filmowi. Smith jednak wyewoluował od czasu nakręcenia Lęku. Film szczerze zasługuje na siódemkę.

OCENA AUTORA: 7/10

Autor: Michał Kucal

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.