"Różyczka" - to słowo - klucz legendarnego filmu Orsona Wellesa, twórcy, którego miłośnikom kina nie trzeba przedstawiać. Przez cały film, zarówno widzowie jak i bohater filmu - dziennikarz, będą próbowali dowiedzieć się kim w życiu sławnego magnata prasowego, kandydata na gubernatora, była owa Różyczka. I dlaczego właśnie to słowo było ostatnim wyszeptanym wyrazem przez konającego człowieka. Film z 1941 roku, wyreżyserowany przez Wellesa, który zagrał w nim również główną rolę, jest na obecną chwilę filmem - symbolem. Wtedy niekonwencjonalny i odrzucony przez publiczność (podobnie jak sam twórca), dziś zachwyca wizjonerstwem i pomysłem. Pomimo Oscara za scenariusz i dwóch innych nominacji, nie przypadł on do gustu masom.
Siła filmu polega na opowiedzianej w nim historii, technicznych rozwiązaniach oraz legendzie, jaka towarzyszyła jego powstawaniu (głośno mówiło się wtedy o konflikcie Wellesa - Hearsta, jednej z najbardziej wpływowych osób w tamtych czasach, podobno był wzorem postaci Kane). Ponad to film, może zainteresować analityczno - psychologiczne umysły - powstało wiele interpretacji "Obywatela Kane" w konwencji freudowskiej psychoanalizy.
Samo dzieło, jak już wspomniałam, opowiada o dziennikarskim śledztwie, które ma odpowiedzieć na pytanie - Kim była "Różyczka"? Jednakże to tylko pretekst do ukazania blasków i cieni życia sławnego człowieka, oddanego przez matkę pod opiekę banku, dwukrotnie żonatego bogacza, który pod koniec życia samotnie umiera w swojej twierdzy Xanadu.
Intrygujące są rozwiązania techniczne, które można zarazem interpretować symbolicznie - odwracanie perspektywy, przenikanie się świata rzeczywistego z tym, który jest w głowie bohatera (jedna z pierwszych scen), nie wspominając już o rewelacyjnie zrobionej kronice dziennikarskiej (również na początku filmu). Tajemnica i napięcie są budowane od pierwszych minut, gdzie Xanadu zostaje pokazane w mglistej poświacie, za ogrodzeniem - wstęp wzbroniony (nawiązując do psychologii, ten zakaz wejścia na posesją ma być symbolem zakazu wejścia w psychikę Kane). Mimo, że dziennikarz prowadzący śledztwo ma być uosobieniem nas - widzów, kamera wiedzie nas tam, gdzie dziennikarz nie może się dostać, pokazuje taką twarz głównego bohatera i takie sytuacje, o których nie mogli wiedzieć pozostali bohaterowie w filmie.
Nie zdradzę czy poznajemy tajemnicę "Różyczki" żeby nie zaspokajać ciekawości potencjalnych widzów. Dla tych, których rozwiązywanie zagadek detektywistycznych nie jest żadną frajdą powiem, że to fantastyczne studium ludzkiej psychiki i dobrze nakręcony dramat. A tych, którzy już doskonale znają Pana Kane, nie muszę zachęcać do ponownego seansu.
Autor: Czarna1310
OCENA AUTORA: 10/10
Zdjęcie: Wikipedia
Dodaj nową odpowiedź