Po Inland Empire, które w moim odczuciu jest całkiem pokaźną skazą w dorobku Lyncha zrobiłem sobie krótką przerwę na lekki film sensacyjny, jakim był całkiem udany Safe House. Wczoraj postanowiłem jednak po raz kolejny wrócić do twórczości Davida Lyncha. Jako, że sporo dzieł tego reżysera już widziałem, zdecydowałem się cofnąć w czasie o 32 lata i obejrzeć jego drugi pełnometrażowy a pierwszy studyjny film – Człowieka Słonia z 1980 roku. Pozycja już dawno temu zyskała miano kultowej, w rozgłosie pomogło również 8 nominacji do Oscara i 4 do Złotych Globów a także, już nie nominacje a pierwsze miejsca w ramach BAFTA: za najlepszy film, aktora i scenografię. Spodziewałem się więc solidnego kina i tym razem nie zawiodłem!