Świadek koronny

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku następnej dekady w polskim kinie królowały gangsterskie komedie: Kiler, Chłopaki nie płaczą, Poranek kojota. Potem przyszła kolej na komedie romantyczne, a gangsterzy trochę spadli z piedestału. Jednakże w 2007 roku udało się wyprodukować obraz, który trafił do kin, a mający na celu ukazanie kulisy mafii pruszkowskiej. Efekty można podziwiać w filmie Świadek koronny. Niestety, mimo że hasła reklamowe obwieszczają, iż opowiedziana historia została zainspirowana faktami, to właśnie najbardziej brak temu obrazowi autentyczności.

Marcin – przystojny i znany dziennikarz śledczy – poszukuje prawdy o eksplozji bombowej na wyścigach konnych sprzed trzech lat. Niewinną ofiarą wybuchu została kobieta w zaawansowanej ciąży. Nigdy nikomu nie postawiono zarzutów o zabójstwo w tej sprawie. Według najnowszych ustaleń Marcina za tymże czynem stoi Jan Blaszkowski „Blacha” – wtedy gangster mafii pruszkowskiej, a teraz najważniejszy i najpilniej strzeżony świadek koronny w Polsce. Marcin, wraz ze swoją operatorką – Iwoną, wyrusza nowoodkrytym tropem. Jego celem wydaje się być przeprowadzenie wywiadu z Blachą, który miałby być spowiedzią wielkiego gangstera. Tak naprawdę intencje Marcina są bardziej osobiste niż to się komukolwiek wydaje.

Główny problem Świadka koronnego leży w tym, że film ani trochę nie należy do aktorów promowanych przez producenta: Pawła Małaszyńskiego i Urszuli Grabowskiej. Po pierwsze nie mają prawie nic do zagrania. Po drugie, w większości scen, jak już pojawiają się na ekranie, stosują się do słów filmowego Marcina z jednej z początkowych scen: „Jest jedna zasada: nie okazuj uczuć”. Świadek koronny w całości należy do Roberta Więckiewicza, wcielającego się w nawróconego gangstera, i towarzyszących mu aktorów grających również warszawski półświatek: Szymona Bobrowskiego, Andrzeja Zielińskiego, Andrzeja Grabowskiego, Alicji Dąbrowskiej. Niestety, producenci filmu, zamiast iść w stronę bezkompromisowego i brutalnego obrazu polskiej mafii, woleli dodać romansowe wątki mające chyba na celu przyciągnięcie damskiej widowni rozpływającej się nad przystojnym Małaszyńskim. Ale nawet najwierniejsze fanki będą rozczarowane brakiem głębi postaci w jaką przyszło wcielić się aktorowi.

Dwie, nieprzystające do siebie, rzeczywistości filmowe w Świadku koronnym powodują, że tam, gdzie obraz powinien wzruszać, widz zaczyna zadawać sobie pytanie: o co właściwie w tym chodzi? A chodzi o to, że twórcy obrazu nie mogli się zdecydować, czy film puszczony na wielkim ekranie ma być kryminalno-sensacyjny czy melodramatyczny z mafią w tle. Osobiście radzę po prostu pominąć tę produkcję i od razu przejść do dobrego serialu "Odwróceni" z tymi samymi bohaterami i aktorami, ale bez bonusu dla fanek Magdy M.

Autor: Magdalena Idzik

OCENA: 3/10

Zdjęcie: ITI Cinema

Twoja ocena: Brak Średnia: 5.6

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.