Martwe mięso

Gatunek : horror
Rok produkcji : 2004
17.10.2011
przez Michał Kucal
ocena
7.00
Dead meat

Oglądając kino wszelkiego gatunku widziałem już wiele. Jeszcze więcej widziałem, jeśli idzie o filmowy arsenał przedmiotów, którymi można zabić. Co może bardziej dziwić niż mordowanie wampirów ołówkiem („Od zmierzchu do świtu”) czy zarażaniu ludzi przysłowiową zupą z trupa ("Kostnica")? Po wczorajszym wieczorze z filmem już wiem. Bardziej dziwić może zombie krowa!
Przenosimy się do współczesnej Irlandii. Po filmie „Martwe mięso” nie wyobrażam jej sobie jako ostoi spokoju, z pięknymi krajobrazami, w których treści dominują pastwiska i krowy. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie (Connor McMahon) dał nam coś więcej niż film. Dał nam obraz dwóch tragedii: zwierzęcej i ludzkiej, dał też pytanie: jaka mała granica istnieje między dwoma gatunkami?

Zabierając się za „Martwe mięso” zastanawiałem się o czym będzie ten film? Czy to kolejne hordy zombie? Czy znów bohaterzy będą wypruwać flaki z potworów nie wiedząc, że trzeba pozbawić ich mózgów? Czy ktoś złamie nogę podczas ucieczki, co będzie tandetną sceną wyjętą ze slashera? Tego wszystkiego tu nie ma.

Akcja kręci się wokół czterech osób: miejskiej damulki Helen, grabarza Desmonda oraz starszego małżeństwa: mistrza kraju w grze w krykieta i pielęgniarki. Od początku przesrane ma Helena. Nie dość, że trafia na wieś, co jej się zdecydowanie nie podoba (swoją drogą gdybyście żyli z partnerem twierdzącym, że traktor ma swoją duszę, też by mogło się to wam nie spodobać). By tego było mało nasi zakochani potrącają człowieka, przynajmniej początkowo mamy takie wrażenie. Następnie ten człowiek zabija ukochanego Heleny i zaczyna się ucieczka. Na szczęście reżyser nie był głupcem! Helena tym bardziej! Uciekając mija dokładnie wszelkie gałęzie i korzenie. Nie łamie nóg, nie ma skaleczeń nie przewraca się. Co prawda mogła wpaść pod auto ale ratuje ją grabarz. I znów geniusz reżysera! Kto inny nie poradzi sobie lepiej z trupami jak właśnie grabarz? Wraz z zapoznanymi później pielęgniarką i mistrzem krykieta wydają się niezniszczalnym kwartetem. Czy tak będzie do końca?

Może mam dziwne poczucie filmowego smaku, ale przyznam, że film zrobił na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Reżyser ukazał nam to wszystko co irlandzkie: krajobraz, architektura, krowy i krykiet. Dodał odpowiednią dawkę tragizmu opartą na faktach, co jest najbardziej zaskakujące. Szczególnie zachęca do dalszego oglądania pierwsza scena filmu, kiedy to krowa zabija swojego pastucha. Jedyna krowa, która ocalała z kaźni na jaką zostały skazane jej współtowarzyszki. Winny był temu człowiek, który karmił zwierzęta mięsnymi odpadami. W ten sposób bydło oskarżone o chorobę tzw. szalonych krów zostaje eksterminowane. McMahon zadaje nam pytanie: a co Ty byś zrobił w takiej sytuacji gdybyś był krową?

Po "Martwym mięsie" powstał kolejny, tym razem nowozelandzki film, krytykujący genetyczną modyfikację żywności, jest to mianowicie „Czarna owca” autorstwa (scenariusz i reżyseria) Jonathana Kinga. Przyznam jednak, że większe wrażenie zrobił na mnie McMahon choć King świetnie ujął kanibalistyczną myśl zekranizowaną przez Hiszpanów, a wcześniej ujęto na sposób muzyczny przez niemiecki zespół Rammstein, brzmiącą: jesteśmy tym co jemy. Horror, w którym ukazuję się zagładę ludzi, której oni sami są sobie winni, (nie mylić tego z wszelkimi ujęciami końca świata czy wszelkich katastrof spowodowanych kaprysami matki przyrody) doprowadza mnie do pewnego wniosku: czy nie powstanie wkrótce nowy gatunek horroru, który nazwiemy Green Peace horror? Kinematografia zasypywała nas już rekinami, pszczołami, ptakami i wszelkimi innymi zwierzętami dziwnym trafem pałającymi nienawiścią do ludzi. To wszystko jest szmirą i tandetą przy „Martwym mięsie”. McMahon dał nowe spojrzenie na problem mięsożerstwa. Co to jest krowa? Pada pytanie w filmie. Odpowiedź: krowa żre trawę a później nią sra… Jak się okazuje, do czasu.

Na koniec recenzji zadam sobie pytanie: co jeszcze zaskoczy mnie w filmie? Czy może jakiś Holender nagra coś o krwiożerczych tulipanach? Czy może Australijczyk nagra coś o zabójczych kangurach? Jednak to wszystko będzie powieleniem oryginalnego McMahona. Po obejrzeniu „Martwego mięsa” inaczej patrzę na kotleta i cieszę się, że w Polsce nie ma drugiej Irlandii.

Autor: Michał Kucal

OCENA: 10/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 7



Komentarze do filmu:
Pasek komentarzy top

Obrzydliwa komedia

Pasek komentarzy top

To nie jest komedia. Trzeba wczuć się w irlandzkie realia.

Pasek komentarzy top

10 punktów? No bez przesady. To znaczy, że film jest bez minusów? Można wracać do niego 20 razy i nazwać dziełem wszechczasów?

Pasek komentarzy top

Film, do którego możesz wracać 20 razy jest typowym zabijaczem czasu. Dzieło to coś takiego co obejrzysz raz i osiągniesz katharsis!

Pasek komentarzy top

Bardziej śmieszył jak przerażał:)

Pasek komentarzy top

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.