Jersey Girl

Film zrealizowano w 2004 roku. Kilka dni temu został wyświetlony w telewizji. Pomimo upływu lat nie traci na swej wyrazistości przedstawionych postaci. Na ważności poruszanych spraw. Jest głęboką analizą rodziny.
Obraz łączy w sobie elementy dramatyczne i komiczne. Umieściłabym film w nurcie obyczajowym. Dlaczego? Temat filmu dotyczy naszej codzienności. Zmagania się z różnymi wyzwaniami przed którymi stawia nas życie. Nierzadko są to momenty dramatyczne, przepełnione wielkim ładunkiem emocjonalnym. Decyzje jakie zostaną podjęte zaważą na naszym życiu oraz życiu nam bliskich. W pierwszej chwili trudno objąć logiką lawinę zdarzeń. Wydaje się iż jest to koniec świata. I dalej nic, i dalej pustka. Lub rzucamy się w wir pracy, odgradzając się od zdarzenia- może czas się cofnie? Może znów będzie po staremu? Może ona wróci? Może praca znieczuli- tak mocno, do końca- i stale będziemy zagłuszać powstałą pustkę? Nagłą utratę?

Takim mniej więcej wątkiem zaczyna się film. Ciekawe są słowa twórcy, który mówi jak doszło do realizacji filmu. Cytując za Stopklatką: „Moja córka miała 6 miesięcy i nasza trójka (żona, córka i ja) mieszkaliśmy przez parę miesięcy w wynajmowanym mieszkaniu. Myślałem o córce [i obowiązkach rodzicielskich] poszedłem do pokoju i po prostu zacząłem pisać”.

Film nie jest prostą konstrukcją, gdzie osią jest traumatyczne wydarzenie. Gdzie emocje z nim związane są podtrzymywane poprzez różne odniesienia w dalszej części filmu. Twórca łagodnie i gładko przechodzi od owego zdarzenia, do wątków głęboko refleksyjnych, do metamorfozy głównego bohatera. Główną osią tego filmu jest ojciec, młody, samotny ojciec. Kompletnie nie przygotowany do tej roli. Z każdą minutą widzimy jego dorastanie o tej roli. Jego ewolucję od bezradności, irytacji po dojrzałą ojcowską miłość. Widzimy budujące się relacje z maleńką córeczką i ciepłe, szczere relacje z jego ojcem. Człowiekiem o dużym doświadczeniu życiowym. O dużej mądrości i miłości tak do syna jak i do wnuczki. Ten film to obraz rodziny- niepełnej- cóż tak wyszło, tak się zdarzyło. Rodziny która mierzy się z wielkim wyzwaniem, jakim jest jej nowy członek – niemowlę.

Rolę samotnego ojca zagrał Ben Affleck - filmowy Ollie Trinke. Zagrał ją plastycznie, umiejętnie oddając przemianę. Od zapatrzonego w swoją pracę i życie w wielkim mieście. Przez pracę niezbyt ciekawą na przedmieściach New Jersey. Przez zgorzknienie jakie było wynikiem tej zmiany. Przez nerwowe próby powrotu do wielkiego świata. Po pełne uświadomienie sobie wartości jakie są ważne w jego życiu.

Do naszej męskiej rodziny z małą dziewczynką zdaje się dołączać ona. Zjawiskowa Liv Tyler - filmowa Maya -, córka równie zjawiskowego:) lidera Aerosmith Stevena Tylera. Liv gra dziewczynę pracującą w wypożyczalni filmów. Ben jest na etapie częściowego pogodzenia się z losem. Praca, córka, praca, córka. Pożyczają filmy-coś dla małej, coś dla taty. Tato ogląda bardzo męskie filmy. Próbuje w ten sposób zapełnić pustkę w swym życiu. Scena „złapania” w pełnej konspiracji do ręki filmów z półki dla dorosłych przywodzi uśmiech na twarz. Ojciec jakby zawstydzony swoim wyborem, nie chce by córka widziała i zadawała pytania. Bo mała jest uroczą brunetką. Bardzo wygadaną i rezolutną brunetką. Nie ma żadnych oporów przed różnymi pytaniami. Ciekawość świata jest w niej wielka. Gertie Trinke kocha swego ojca i dziadka. Dla obu jest oczkiem w głowie. W tym zamkniętym świecie pojawia się bezpośrednia Maya. Wypytuje Ollie o sferę bardzo intymną, którą on zamknął w sobie kilka lat temu. Jest zaskoczony bezpośredniością dziewczyny. Jej propozycją szybkiej, niezobowiązującej znajomości. Dalsze wypadki ukażą zmianę w ich relacji. Ollie będzie musiał wybrać- pomiędzy okazją powrotu do starego życia, a pozostaniem tu na przedmieściach, dla córki, ojca, i jej- Mayi. Jaka jest ostateczna decyzja naszej rodzinki? To trzeba zobaczyć samemu.

Film pokazuje bardzo plastycznie rysy psychologiczne każdej postaci. Odczuwamy głęboką refleksję wynikającą z ich zachowań. Granica pomiędzy fotelem a szklanym ekranem zamazuje się. Prawie czujemy postaci, prawie jesteśmy tam, po drugiej stronie. A jest to sztuka, by widz mógł tak głęboko wniknąć w film i losy bohaterów. I ta sztuka w pełni udała się Kevinowi Smithowi.

Autor: beatrix

OCENA: 10/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 6



Komentarze do filmu:
Pasek komentarzy top

BeatiK

Pasek komentarzy top

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.