To co we mnie najlepsze

Gatunek : dramat
Rok produkcji : 2007
ocena
4.43
To co we mnie najlepsze

Piękno życia polega na jego nie­prze­wi­dy­wal­no­ści. Można pla­no­wać i uda­wać, że trzy­mamy wszyst­kie sprawy w gar­ści, ale w odpo­wied­nim momen­cie los i tak przyj­dzie po swoje. I wła­śnie o tym tra­gicz­nym napię­ciu opo­wiada Roser Agu­ilar w swoim peł­no­me­tra­żo­wym debiucie.

Nie­wąt­pliwą zaletą filmu „To co we mnie naj­lep­sze” jest jego kame­ral­ność. Dys­kretne zdję­cia i pełne nie­do­po­wie­dzeń dia­logi zdają egza­min, gdy w kinie poru­sza się tematy raczej mało pla­styczne. O ile bowiem język filmu wykształ­cił sche­maty opo­wia­da­nia o miło­ści, to poka­za­nie przy­mu­sze­nia do uczu­cia drogą peł­nego odda­nia dru­giej oso­bie jest już znacz­nie trudniejsze.

Boha­te­rom filmu i Toma­sowi — daleko do roman­tycz­nych kochan­ków z dzieł wiel­kich kla­sy­ków. Ich uczu­cie od samego początku wydaje się bar­dzo powierz­chowne. Nie­zbyt szczere gesty zastę­pują odda­nie i part­ner­stwo. Ona pra­cuje na nocną zmianę w lokal­nym radiu, a on jest wzię­tym spor­tow­cem, który całe dnie spę­dza na tre­nin­gach. Czasu dla sie­bie pozo­staje więc bar­dzo mało. Jed­nym sło­wem jest bar­dzo współcześnie.

Wszystko się zmie­nia, kiedy Tomas ląduje w szpi­talu. Od tego momentu karty roz­daje, wspo­mi­nany na samym początku, los, a Raquel, jakby bez­wied­nie, oddaje się w jego wła­da­nie. Co cie­kawe twórcy zdają się zupeł­nie nie inge­ro­wać w fabułę. „To co we mnie naj­lep­sze” to przy­kład filmu, w któ­rym ktoś wymy­ślił tylko począ­tek i zakoń­cze­nie. Środek po pro­stu się dzieje.
Oka­zuje się jed­nak, że taka bier­ność jest dobrze uza­sad­niona. W obli­czu cho­roby uko­cha­nego Raquel zacho­wuje się ofiar­nie. To poświę­ce­nie przy­tła­cza Tomasa, który wciąż ma na sumie­niu zdradę Raquel ze zna­jomą z lek­ko­atle­tycz­nego boiska. Osta­tecz­nie zwy­cięży zdrowy roz­są­dek. Dzia­ła­nia ludzi są cał­ko­wi­cie przewidywalne.

Miło­ści w obra­zie Aqu­ilar nie ma pra­wie w ogóle. Są tylko jej skrawki i nie­śmiałe mate­rialne prze­jawy. Tak nie­chluj­nie zbu­do­wa­nego uczu­cia naj­pew­niej nie ocali nawet prze­szczep wątroby. Twór­com udało się jed­nak oddać pustkę i wewnętrzne odda­le­nie boha­te­rów. „To co we mnie naj­lep­sze” ma w sobie coś z naj­lep­szych pro­duk­cji kina euro­pej­skiego. Nie inge­ruje, pod­po­wiada roz­wią­za­nia tylko, jeśli to konieczne. Boha­te­ro­wie muszą sobie radzić sami. Nam pozo­staje patrzeć i uczyć się na ich błędach.

Autor: Michał Stankiewicz

OCENA AUTORA: 7/10

Zdjęcie: Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4

Dodaj nową odpowiedź

WskazówkiWskazówki
CAPTCHA
Wpisz znaki widoczne na poniższym obrazku.
By submitting this form, you accept the Mollom privacy policy.

Serwis używa plików cookie, które są niezbędne do komfortowego korzystania z portalu, m.in. utrzymania sesji logowania. Możesz w dowolnej chwili zmodyfikować ustawienia cookie w swojej przeglądarce. Aby dowiedzieć się więcej przeczytaj informacje o cookie.