Producenci "Jestem numerem cztery" wyniuchali sposób na przypływ łatwej, zielonej gotówki wyraźnie bazując na żenującym ale mimo wszystko kasowym "Zmierzchu". Zdawałoby się, że ""Jestem numerem cztery nam opowie o kolejnym superbohaterze z supermocami, który ratuje świat przed zagładą prawda? Jednak nic z tego, dostajemy film o miłości nastolatków jak to miało miejsce we wspomnianym (tfu) "Zmierzchu" a w tle jakieś tam majaczące moce głównego bohatera i namiastkę kina akcji. Co kto woli drodzy widzowie, ja jednak wolałbym kolejnego herosa i masę porywającej akcji, który ratuje świat lub chociaż jakieś miasto, a nie tylko swój egoistyczny tyłek.
Zwiastun filmu "Opętani" strasznie mnie zaciekawił. Pomyślałam sobie: "wreszcie powstał prawdziwy film grozy, na którym ludzie będą obgryzać paznokcie ze strachu". Zawsze bałam się tych scen, w których jakiś nieznajomy przechadza się w ciemnym domu i ostrym narzędziem rysuje ścianę czy podłogę. Gdy zobaczyłam te straszliwe widły, które widnieją na plakacie tego filmu stwierdziłam: "Tak to będzie film na którym będę umierała ze strachu".