Recenzja takiego filmu wymaga odpowiednich warunków. Tak więc natchnienie dopadło moich trzewi w autobusie. O północy. W owym czasie pewna kobieta, przez niektórych (m.in. moją narzeczoną) nazywana „głupią ci...”, nie zamykając japy przemieszczała się z miejsca na miejsce. Nie zdziwi was chyba, że w takiej chwili człowiek zionie gniewem. Ja zionę gniewem i kreatywnością, wobec czego zacząłem zastanawiać się nad torturami (z wiadomych względów) jakie można by zastosować wobec ludzi nadmiernie energicznych.