No i stało się, wyciągnęli mnie do kina! Na szczęście pozwolili zadecydować o filmie. Klasycznie - w repertuarze prawie nic ciekawego, może dwie, góra trzy pozycje warte obejrzenia. Bez wahania wskazałem norweski obraz nieznanego mi reżysera - Mortena Tylduma. O Łowcach Głów słyszałem bowiem już wcześniej co nieco od mojej koleżanki o zbliżonych gustach filmowych. Wybór był jak najbardziej trafiony.