Tam tam dam dam, tam tam dam dam... no dobra, mam do Was prośbę, wskoczcie pod ten adres: LINK ,posłuchajcie tej kultowej muzyczki i zapraszam później do czytania recenzji. To się nazywa budowa klimatu. No to zaczynamy...
Jakby ktoś nie wiedział, "Drużyna A" to remake serialu, który rządził w latach 1983-1987. Ale to było w Stanach Zjednoczonych, bo u nas naturalnie film pojawił się później i było to już lata 90-te. Piękne czasy serialowe. Któż z nas nie pamięta takich klasyków jak "Nieustraszony", "MacGyver", "Alf", "Kojak", "Z Archiwum X", "Airwolf", "Świat wg Bundych" i wiele, wiele innych. Często słyszę tu i tam, że obecnie mamy złote czasy dla seriali.
Filmy science fiction... Czym one rzeczywiście są? Czy tylko wymysłem bujnej wyobraźni reżysera czy też czymś więcej? A co jeśli kiedyś naprawdę się ziszczą? Jak zareaguje ludzka rasa przez lata karmiona tymi właśnie filmami jeśli rzeczywiście kiedyś spotkamy się z obcą rasą z odległej galaktyki? Jeśli tak jak ja lubisz filmy s-f zapewne nie raz zadawałeś sobie te pytania. Przeważnie odległe latami świetlnymi cywilizacje są przedstawione w takich filmach jako superinteligentne, wrogo nastawione i znacznie przewyższające nasz wiekowy dorobek istoty. Dysponują laserami, hologramami, ponad świetlnymi napędami i tym co tylko ludzka wyobraźnia jest w stanie wykreować.