"Jestem Steave – O… fuck!" Tak moi mili. Świry powracają. Jestem ich ogromnym fanem i nie mogłem przegapić okazji oglądnięcia ich… jak to mówi Knoxvielle w całkiem nowym wymiarze. A zatem zaczynamy.
Jackass to nic innego jak ból, śmiech, ból, śmiech i tak w kółko. Do tego masa podłych zagrań i prześmiewczego humoru, a wszystko w nowatorskiej technologii 3D. Johnny Knoxville, Dave England Bam Margera, Chris Pontius i Steve-O powracają. Skrajne emocje jakim możemy doświadczyć oglądając ten film to… obrzydzenie, napady epilepsji i odruchy wymiotne. Nic poza tym. Ale osoby o mało wysublimowanym poczuciu humoru znajdą w tym szaleństwie złoty środek.
Gdyby film miał premierę w polskich kinach to pewnie byśmy musieli się nasłuchać i naczytać o pogromcach "Zabójczej broni". Na szczęście do premiery póki co nie doszło, bo fani Gibsona i Glovera zniewagi by nie znieśli. Film obejrzałem i pomimo formy rozrywkowej jaką prezentuje, to wcale się nie rozerwałem jakoś. Może najwyżej na jakieś 15 minut, nie za wiele prawda?
Bruce Willis zasłużył sobie na emeryturę. Widzieliśmy go w rolach, które na stałe zapisały się w kartach historii. Oczywiście pierwsze skrzypce gra ironiczny John McClane ze "Szklanej Pułapki", ale przecież inne produkcje również trzymały wysoki poziom ("Zabójczy numer", "Sin City", "Niezniszczalny", "Szósty zmysł", "Armageddon", "Piąty element", "Szakal").