Film o niczym. Tak właśnie pomyślałem gdy zobaczyłem napisy końcowe. Zmarnowałem czas na tym polskim filmie, który opowiada o kibicach piłkarskich jednej z drużyn grającej w klasie B.
No dobra, przyznaję się od razu, że żaden ze mnie wielki fan piłki nożnej. Oglądam zawsze mecze naszej reprezentacji i to mi w zupełności wystarcza jeśli chodzi o ten sport. Nie rozumiem z kolei ślepej miłości do lokalnych drużyn i tego całego bzika na tym punkcie. Dla mnie ta postawa jest zupełnie niepoważna i raczej kierowana dla młodzieży i dzieci niż dorosłych facetów lub kobiet.
Dziwię się sama sobie z racji tego, że ten film pojawił się w moim repertuarze. Podziękowania tutaj kieruję znajomym, którym udało się mnie zaciągnąć do kina. Praktycznie znalazłam się na nim totalnie przypadkowo, nawet nie do końca wiedząc o czym jest produkcja. A jak niektórzy już wiedzą jestem przeciwniczką polskich komedii. Fabuła – obraz kiboli polskich, dość nietypowa, bo nie spotkałam się nigdy z czymś podobnym, jest jakby to ująć jednym słowem – przewidywalna. Film toczy się wokół jednego tematu, moim zdaniem pokazując go z trochę innej perspektywy. A to dlaczego?