Niektórzy z Was będą pamiętać, że horrory jako gatunek filmowy jest mi obcy. Po prostu nie lubię i już, nikt mnie do tych filmów nie przekona (nawet najlepszych w gatunku) i lepiej niech nie próbuje. Carrie oglądnąłem tylko z uwagi na moją drugą połówkę, która to wręcz uwielbia się bać podczas oglądania takich filmów. W ogóle wydaje mi się, że oglądanie horrorów to domena kobiet, czy zgadzacie się ze mną?
Miłość jest jednym z najpopularniejszych tematów filmów, nie tylko amerykańskich. Fabuła komedii romantycznych jest prosta: perypetie dwojga kochanków kończące się pojednaniem z nadzieją na ślub i bajkowe „żyli długo i szczęśliwe”. "Kocha, lubi, szanuje", czyli najnowszego dzieła Johna Requy i Glenna Ficarry nie można zaliczyć do grupy przesłodzonych i przewidywalnych komedii romantycznych. Oczywiście dużo jest w tym filmie miłości. Można powiedzieć, bohaterowie nią oddychają.
Nie mam zielonego pojęcia jak zacząć tą recenzję, w końcu "Wszystko w porządku" to strasznie pokręcony film. Nie, nie jest to kino ani trudne do zrozumienia, ani jakoś specjalnie ambitne. Ale ma w sobie taką pozytywną energię. Momentami płaczemy, a chwilami nie możemy powstrzymać się od śmiechu. Nie wiem czemu ale oglądając ten film, miałem wrażenie że przed oczami na ekranie widzę film pt. „Stosunki międzymiastowe” (Nanette Burstien) lecz w nieco ulepszonej wersji. Tematyka trochę inna, ale także mamy te wszelkie łóżkowe wstawki. Między bohaterami już niby skończone, ale w następnej scenie, znów widzimy ich razem w łóżku.
Obsesja, namiętność, pożądanie – słowa klucze do najnowszego filmu Atoma Egoyana pt.„Chloe”. Słowa na których opiera się większość dramatów światowego kina. Słowa bez których zazdrość i zdrada byłyby tylko pustymi wyrazami. I w końcu słowa których podwyższona temperatura może doprowadzić do rozkładu wszystkiego co znajduje się w ich zasięgu. W tym wypadku na celowniku tych pojęć znaleźli się Catherine (Julianne Moore),David (Liam Neeson) oraz tytułowa Chloe (Amanda Seyfried).