Do kina wybieram się stosunkowo rzadko. Stosunkowo, gdyż nie odpowiada mi stosunek jakości do ceny weń oferowany. Nie lubię bowiem przepłacać za oglądanie filmu, będąc otoczonym przez ludzi konsumujących popcorn i colę, czyniąc przy tym hałas większy niż salowe nagłośnienie. Raz na jakiś czas pojawia się jednak film, na który czekam z niecierpliwością od chwili pierwszych zwiastunów i informacji prasowych. Do powyższych należało między innymi "Drzewo Życia" znanego, mimo iż nieposiadającego dużego dorobku szpulowego, reżysera Terrenca Malicka.