"127 godzin" to bardzo specyficzny film. Masa zdawałoby się humorystycznych wstawek oraz wyciągniętych z kontekstu przerywników, czynią ten film właśnie specyficznym. Z jednej strony film opowiada historię młodego alpinisty, który w weekend wybiera się do tak zwanego Canyonlandu, natomiast z drugiej jest przeplatany wątkami z dzieciństwa oraz różnymi scenkami z życia Arona. Po oglądnięciu filmu polecam zaznajomienie się z całą historią pana Arona. Bodajże na YouTube jest w częściach dokument o nim.
"W dolinie Elah" ("In the Valley of Elah") to kolejny film poruszający bardzo delikatny temat, jakim jest wojna w Iraku. Reżyser i zarazem scenarzysta tej produkcji to znakomity Paul Haggis, odpowiadający wcześniej za scenariusze do takich filmów jak "Sztandar Chwały" ("Flags of Our Fathers"), "Listy z Iwo Jimy" ("Letters from Iwo Jima") czy "Miasto Gniewu" ("Crash"). Jak widać facet zna się na swojej robocie, a tematyka wojenna nie jest mu obca. Nie zdziwił mnie zatem fakt, że "W Dolinie Elah" dostał nominację do Oscara w 2008 roku w kategorii "najlepszy aktor pierwszoplanowy".
„127 godzin” to najnowszy film Danny’ego Boyle’a – reżysera obsypanego Oscarami „Slumdoga. Milionera z ulicy”. To prawdziwa historia Arona Ralstona (w tej roli James Franco) – alpinisty, który przeżył tragiczny wypadek podczas wspinaczki w kanionach w Utah. Spadł na niego głaz, który unieruchomił mu rękę i uniemożliwił poruszanie się.