Zawsze byłem zdania, że rok 1986 był dobrym rokiem. Wtedy to, światło dzienne ujrzeli C.K. Dezerterzy, wtedy też powstał Teleexpress i dziewiczy krążek Kultu, a na kosmiczną stację badawczą Mir przybyła pierwsza załoga. W '86 na świat przybyłem również ja. Tak się składa, że w tym samym roku na ekrany kin wszedł także drugi po Człowieku Słoniu, głośny film Davida Lyncha – Blue Velvet.
Blue Velvet jest odzwierciedleniem wszystkiego tego, co w twórczości Lyncha cenię najbardziej i co odnajdziemy w kolejnych jego filmach, chociażby w serialu i filmie pełnometrażowym Miasteczko Twin Peaks, jak i w kontrowersyjnym Mulholland Drive. Nie zabrakło więc dobrej obsady, ciekawej fabuły, świetnie dopasowanej ścieżki dźwiękowej i specyficznego klimatu grozy, który trzyma w napięciu pomimo, iż od premiery upłynęło już pełne 25 lat.