Lubię westerny, cholernie je lubię. Ale pamiętam, że ostatnim mile przeze mnie wspominanym westernem był "Ostatni Mohikanin". Od tamtej pory nie nakręcono żadnego dobrego westernu. Aż do czasu. Dopiero jakoś 2 miesiące temu kiedy ogłoszono nominacje do Oscarów, pierwszy raz usłyszałem o tym filmie. Moją pierwszą reakcją na wieść że western braci Coen otrzymał 10 nominacji do Oscara, było zdziwienie. Western? No fuckin’ way. A jednak.
Ethan i Joel Coen’owie odwalili kupę dobrej roboty. I choć – jak to zwykle bywa – film nie dostał ani Oscara ani żadnej prestiżowej nagrody (nie licząc BAFTY) to jest to obraz co najmniej przyzwoity, a nawet dobry. Bo wszyscy dobrze wiemy że era westernów skończyła się na przełomie lat 80 i 90.