Uwielbiasz filmy fantasy, gdzie można znaleźć dużo magii? Nie? To może czarne komedie? A może po prostu filmy o miłości? Jeżeli chociaż raz na któreś z powyższych pytań odpowiedziałaś tak i jeszcze do tej pory nie obejrzałaś Totalnej magii to sięgnij po nią natychmiast! Zbliżające się wielkimi krokami Andrzejki to świetna okazja, by za pomocą tej produkcji wprowadzić się w odpowiedni nastrój.
Film nie nowy, sprzed kilku lat ale nie tyle umknął moje uwadze co po prostu nie miałem jakoś czasu czy okazji do niego zajrzeć. Jako zagorzały fan Wspaniałej Czwórki wiedziałem, że muszę go zaliczyć ale z filmów „beatlesowskich” obejrzałem najnowszy „Nowhere Man”, fabularyzowaną biografię Lennona.
„Across The Universe” to niejako musical z fabułą bardziej lub mniej oparta na tekstach muzyki The Beatles. I romans,także film obyczajowy, dokument epoki dzieci-kwiatów (Flowers Power). Mimo udziału w nim aktora, którego bardzo lubię, taka pewna wersja z urody Davida Beckhama, od którego pachnie już na odległość Angolem – tj. Jima Sturgessa a nawet w epizodzie Bono z U2 film nudzi.
Po obejrzeniu 10 minut filmu miałem wielką nadzieję, że dostałem w swoje łapska dzieło z gatunku cyniczno-ironiczno-prześmiewczego, które z wielką radością oglądnę w przyszłości jeszcze wiele razy. Tak właśnie reaguję na tego typu filmy, wracam do nich wielokrotnie, aby nic mi nie umknęło. "Co nas kręci, co nas podnieca" Woodyego Allena zapowiadał się znakomicie, niczym hamburger z McDonald's na billbordach. Ale niestety z biegiem czasu, ten wysoki, otwierający scenariusz poziom opada i opada, aż w pewnym momencie nawet nuży. Szkoda.