Tak nazywa się „impreza” organizowana przez władcę miasta Panem podzielonego na 12 dystryktów. Każdego roku losowane są po dwie osoby z poszczególnych dzielnic: dziewczyna i chłopak w przedziale wiekowym od 12 do 18 roku życia. Z dystryktu 12, jednego z najbiedniejszych w państwie Panem, zostaje wylosowany chłopak Peeta oraz dziewczyna Katniss, która zgłosiła się na trybuta („ochotnika”) w zamian za wylosowaną młodszą siostrę.
Oglądając procesy sądowe zwłaszcza te o zabójstwo człowiek nigdy nie zastanawia się nad motywami oskarżonego. Nie jest tak jednak w przypadku poruszającego filmu Joela Schumachera „Czas zabijania” opartego na bestsellerowej powieści mistrza powieści prawniczej Johna Grishama.
Są filmy fascynujące. Są filmy refleksyjne. Są filmy do bani. Istnieją także produkcje, których cechą charakterystyczną jest możliwość przypisania im dobrze znanego polskiemu językowi sformułowania „wywołujący wrażenie”. Takim właśnie wywołującym wrażenie dziełem są „Dziewczyny z przemytu” (ang. Human Trafficking) wyreżyserowane przez Kanadyjczyka Christiana Duguay’a.
Tematem filmu jest handel porywanymi i zastraszanymi kobietami. Kobietami obdartymi z ludzkiej godności. Kobietami, które zostają siłą zmienione z podmiotu w przedmiot relacji międzyludzkich. Zmuszane do prostytucji są w stanie przeżyć kilka lat. Znerwicowane, zakażone chorobami przenoszonymi drogą płciową, okradzione z uczuć i ludzkich odruchów. Niewolnice w – chciałoby się rzec – wolnym świecie.