Ostatnimi czasy nie pisałem recenzji. Powody są dwa: primo – oglądałem filmy tak beznadziejne, że nie da się o nich nic napisać, secundo – oglądałem filmy tak dobre, które odbierają swym mistrzostwem umiejętność tworzenia na ich temat opinii. Zdaje się, że wszystko co się napisze o „Długu” Krzysztofa Krauzego czy „Szkolnej jatce” Josepha Kahna jest zaledwie nabożną prośbą żebraka skierowaną do bogacza i skazaną na niepowodzenie. Takie są wszelkie słowa krytyczne pod adresem tych dzieł, choćbyście zaprzeczali, ich autorytet jest niepodważalny.