„Jąkała, jąkała” wołają dzieci na podwórku na tego kto ma wyraźne problemy z wypowiedzeniem jakiegokolwiek wyrazu, zdania. Jąkanie to zaburzenie mowy które w sposób niezwykle dokuczliwy potrafi uprzykrzyć życie nie tylko osobie dotkniętej przez to schorzenie. Kontakt z taką osobą jest utrudniony bowiem skutecznie zamyka jej osobowość dla innych. Problem jest jeszcze poważniejszy gdy jąkanie dotyka kogoś z naszego życia publicznego. Kogoś kto siłą rzeczy zmuszony jest to wypowiedzenia paru zdań na większym forum. Kogoś kto swoją pozycją zobowiązany jest do wygłoszenia przemówienia. Kogoś kto jest Królem.
Przygody Doriana zagościły wreszcie na ekrany polskich kin, dokładnie rok po światowej premierze. Możemy rzec tylko - trudno, przywykliśmy. Jednak czy jest nad czym rozpaczać? Jak dla mnie film mógłby mieć i poślizg trzyletni albo dziesięcioletni. Może dzięki temu miałbym szansę go ominąć, a tak to muszę z grymasem na twarzy napisać te kilka linii tekstu.
"Dorian Grey" jest ekranizacją znanej na całym świecie powieści Oscara Wilde'a. Od razu chcę nadmienić, iż książki nawet nie widziałem na oczy, nie mówiąc o czytaniu. Szczerze mówiąc jeśli miałbym czytać tyle książek co oglądam filmów, to musiałbym rzucić pracę a tego w planach nie mam.
Kolejny film z kategorii "łatwy, lekki i przyjemny". Ewidentna komedia romantyczna na wieczory we dwoje. I pomimo tego, że przed połową filmu znamy już zakończenie to i tak nieźle się go ogląda. W rolach głównych zobaczymy Ume Thurman, Colina Firtha, Jeffreya Deana Morgana. Pan Morgan może i znaną twarzą nie jest, ale w tym filmie akurat jest bardzo przyjazną twarzą za którą trzyma się kciuka lub nawet dwa. Historyjka jest już oklepana do granic możliwości, więc nie można tutaj mówić o czymś nowatorskim i odkrywczym.