Jak opowiedzieć prostą, banalną historię jakich wiele, żeby przykuć widza od pierwszych do ostatnich minut filmu? Na te pytanie na pewno potrafi odpowiedzieć Lone Scherfig, duńska twórczyni obrazu „Była sobie dziewczyna”.
Przenosząc nas w lata sześćdziesiąte reżyserka pokazuje jak 17-letnia Jenny (Carey Mulligan) ulega czarowi trzydziestoparoletniego Davida (Peter Sarsgaard), który widząc ją stojącą w strugach deszczu ze swoją wiolonczelą śmiało i niezwykle inteligentnie proponuje podwiezienie.