Coraz częściej w kinie - zwłaszcza amerykańskim- pojawia się tendencja na przenoszenie komiksu na ekran. Czasem jest to udana próba, a czasem nie. Dlatego też z dużym sceptycyzmem zasiadłam do oglądania filmu „Sin City. Miasto grzechu” Roberta Rodrigueza. I muszę przyznać, że byłam zaskoczona.
Kolejny zmarnowany potencjał, kolejne znane nazwiska zarobiły po minusie. Cóż poradzić...nie pierwszy i nie ostatni raz. Ale przyznam szczerze, że o ile Del Toro mi jest dość obojętny to Hopkins już nie. Sir Anthony Hopkins ma na swoim koncie świetne role i ogólnie uważany jest za jednego z najlepszych aktorów poprzedniego pokolenia, więc tym bardziej nie wypada grać w czymś takim jak "Wilkołak".
Treść filmu jest chyba oczywista każdemu kto urodził się w cywilizowanym kraju. Bo któż nie słyszał o strasznym wilkołaku, który rozszarpuje ludzi przy pełni księżyca?