Nie mam zielonego pojęcia jak zacząć tą recenzję, w końcu "Wszystko w porządku" to strasznie pokręcony film. Nie, nie jest to kino ani trudne do zrozumienia, ani jakoś specjalnie ambitne. Ale ma w sobie taką pozytywną energię. Momentami płaczemy, a chwilami nie możemy powstrzymać się od śmiechu. Nie wiem czemu ale oglądając ten film, miałem wrażenie że przed oczami na ekranie widzę film pt. „Stosunki międzymiastowe” (Nanette Burstien) lecz w nieco ulepszonej wersji. Tematyka trochę inna, ale także mamy te wszelkie łóżkowe wstawki. Między bohaterami już niby skończone, ale w następnej scenie, znów widzimy ich razem w łóżku.